Wprowadzenie
Pomaganie innym stało się̨ modne. Zbiórka pieniędzy dla chorej Zosi, bal charytatywny na budowę̨ nowego hospicjum, 1% przekazany na rzecz ofiar przemocy. To tylko niektóre z propozycji. Statystyki pokazują̨, że generalnie nie mamy problemu z miłosierdziem zorganizowanym. Jeszcze lepiej wychodzi nam miłosierdzie wirtualne, czyli takie, które sprowadza się̨ do wysłania SMS o treści „POMOC” lub kliknięcia odpowiedniej ikonki w telefonie komórkowym. Wystarczy jedno kliknięcie, by z naszej karty kredytowej zniknęło 10, 50 albo w przypływie hojności nawet 100 zł, by wspomóc odpowiednią fundację czy stowarzyszenie.
Problem w tym, że w tym zaangażowaniu na rzecz innych, w tym zabieganiu od akcji do akcji brakuje nam czasu, by dostrzec tego lub tę, których Jezus postawił na naszej drodze. Niekiedy już z czystej przyzwoitości lub pod posłuszeństwem musimy wziąć czyjś krzyż i nieść go z niechęcią, ze złością. Bo przecież tyle dobrego moglibyśmy w tym czasie zrobić. Zabiegani liderzy ewangelizacyjni, niemający czasu na spotkanie ze swoimi parafianami proboszczowie, niepamiętający imion swoich podwładnych przełożeni – to istna plaga dzisiejszego Kościoła. Jezus znajduje czas nie tylko po to, by zatrzymać się w domu Piotra. Pomimo zmęczenia i późnej pory znajduje choć chwilę, by pochylić się nad będącą w gorączce teściową Skały, na której postanowił zbudować swój Kościół. Nie wymawia się, dostrzegając napierające tłumy. Dla Jezusa nie liczy się tłum. Jezusa nie obchodzą statystyki. Dla Jezusa ważny jest tylko człowiek.
Każdy z nas ma problemy z modlitwą. Najlepszym wzorem jest dla nas sam Jezus Chrystus. On wstał, gdy jeszcze było ciemno i udał się na miejsce pustynne, aby nikt Mu nie przeszkadzał w modlitwie. Jeżeli uważamy, że samo chodzenie do kościoła wystarczy, aby spotkać się z Bogiem, to jesteśmy w wielkim błędzie. Drogi Przyjacielu! Potrzebujemy nie tylko wspólnotowych spotkań na modlitwie, ale jeszcze bardziej osobistego czasu na spotkanie z Najwyższym! W dzisiejszym świecie szuka się, podobnie jak za czasów Chrystusa, ludzi, którzy potrafią się modlić. Spróbuj stać się człowiekiem modlitwy.
słowo boże
PIERWSZE CZYTANIE (Hi 7, 1-4. 6-7)
Marność życia ludzkiego
Czytanie z Księgi Hioba
Hiob przemówił w następujący sposób: «Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Dni jego czyż nie są dniami najemnika? Jak sługa wzdycha on do cienia, i jak najemnik czeka na zapłatę. Tak moim działem miesiące nicości i wyznaczono mi noce udręki.
Położę się, mówiąc do siebie: „Kiedyż zaświta i wstanę?”. Przedłuża się wieczór, a niepokój mnie syci do świtu.
Dni moje lecą jak tkackie czółenko, i kończą się, bo braknie nici. Wspomnij, że dni me jak powiew. Ponownie oko me szczęścia nie zazna».
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 147A, 1-2. 3-4. 5-6)
Refren: Panie, Ty leczysz złamanych na duchu.
Chwalcie Pana, bo dobrze jest śpiewać psalmy Bogu, *
słodko jest Go wysławiać.
Pan buduje Jeruzalem, *
gromadzi rozproszonych z Izraela.
Refren: Panie, Ty leczysz złamanych na duchu.
On leczy złamanych na duchu *
i przewiązuje ich rany.
On liczy wszystkie gwiazdy *
i każdej imię nadaje.
Refren: Panie, Ty leczysz złamanych na duchu.
Nasz Pan jest wielki i potężny, *
a Jego mądrość niewypowiedziana.
Pan dźwiga pokornych, *
karki grzeszników zgina do ziemi.
Refren: Panie, Ty leczysz złamanych na duchu.
DRUGIE CZYTANIE (1 Kor 9, 16-19. 22-23)
Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!
Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia.
Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Mt 8, 17)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Jezus wziął na siebie nasze słabości
i dźwigał nasze choroby.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mk 1, 29-39)
Jezus uzdrawia i wypędza złe duchy
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Oto słowo Pańskie.
Rozważenie
W życiu spotykają nas różne trudności. Może się zdarzyć tak, że czujemy się jak Hiob: w oczekiwaniu na koniec tych problemów, w poczuciu marności tego życia… Często w trudach, w cierpieniu ciężko jest znaleźć jakiekolwiek pocieszenie, wydaje się, jakby te przeciwności nie miały końca. Mogą być trudności fizyczne czy też psychiczne, przez które czujemy się poranieni, załamani. Nie powinniśmy jednak zatrzymywać się na samym cierpieniu. Warto szukać pomocy u Tego, który leczy złamanych na duchu (Ps 147(146), 3), zna nasze cierpienia i chce nam pomagać. Taka wiara daje umocnienie, a nierzadko ratunek.
Bardzo cenimy sobie zdrowie. W życzeniach składanych z różnych okazji najczęściej pojawia się chyba właśnie życzenie zdrowia, bo – jak to wiele osób mówi – gdy zdrowie będzie, to z innymi rzeczami też sobie poradzimy. Słusznie, że tego pragniemy, jednak nie można się w tych pragnieniach skupiać tylko i wyłącznie na sobie, na chęci realizacji własnych ambicji. Trzeba pamiętać o tym, że nie tylko ja jestem na świecie, ale są też inni ludzie, którzy może mnie potrzebują, potrzebują mojego dobrego słowa, potrzebują mojej posługi czy też samej obecności…
Teściowa Szymona, gdy tylko wstała po chorobie, zaczęła usługiwać innym. Chorzy i opętani, którym Jezus pomógł wyjść z ich trudności, zniewolenia, zyskiwali upragnione zdrowie, wolność. W pewnym momencie do Jezusa zaczęły się schodzić tłumy osób, które pragnęły cudów, a niestety słowo Boże schodziło na dalszy plan. Dlatego Jezus ruszył dalej. Jak sam zaznacza, przyszedł przede wszystkim po to, aby nauczać, a cuda, uzdrowienia, wyrzucanie złych duchów są tylko potwierdzeniem Jego nauki. Konieczność zachowania takiej pokory Jezus ukazuje wielokrotnie. Jednym z takich przykładów może być też moment, gdy uczniowie cieszą się z tego, że złe duchy im się poddają i wtedy słyszą od swojego Nauczyciela, że ważniejsze jest to, że ich imiona są zapisane w niebie. Takiej pokory uczy nas dziś też św. Paweł, który pisze: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię (1 Kor 9, 16). Dla niego nagrodą nie jest własna korzyść, bo takiej nie ma, uznanie, którego niekoniecznie doświadcza czy też jakieś dobra materialne, których nie może się spodziewać. Nagroda, którą św. Paweł otrzymuje za swoją posługę, to ludzie, których pozyskuje dla Chrystusa i dla Ewangelii. Taka postawa ukazuje sens i cel głoszenia Bożego słowa.
W poszukiwaniu dobra w życiu, oczekiwaniu na łaski, które możemy otrzymać, powinniśmy pamiętać o pokorze i cierpliwości. Nie warto skupiać się tylko na sobie, co współcześnie jest bardzo częstą postawą. Lepiej starać się o to, abym nie tylko ja miał korzyść z tego dobra, ale też by służyło ono innym. Wtedy bardziej doceniamy to, co otrzymujemy i widzimy w tym większy sens. Bez postawy pokory i zawierzenia Bogu jest to jednak trudne do osiągnięcia.
Najdoskonalszym przykładem pokory jest oczywiście Jezus Chrystus, który wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby (Iz 53, 4, por. Mt 8, 17). On poprzez krzyż i ofiarę swojego życia wyzwolił nas z niewoli grzechu, a my przychodząc do kościoła, przychodząc na Eucharystię, pamiętajmy, że tu dokonuje się największy cud, najważniejsza ofiara. Jezus swoim cierpieniem pokazał, że może ono mieć sens. Nie ma nic złego w próbach ulżenia sobie w cierpieniu, jeśli nie prowadzi to do zła. Jeśli jednak spojrzymy na swoje cierpienie w kontekście krzyża Chrystusa i z Nim je złączymy, będzie lżej je unieść. Cierpienie, choroby, trudności są nieodłącznym elementem ludzkiego życia, jednak Chrystus i Boże słowo daje nam nadzieję na wieczne szczęście. Możemy je osiągnąć, jedynie trwając w wierze, którą budujemy poprzez Boże słowo, sakramenty i życie zgodne z wyznawaną przez nas wiarą, patrząc nie tylko na własne dobro, ale też na innych i nie szukając wyłącznie własnej korzyści.