W pobliżu Lubawy, w XIII wieku, rozciągał się malowniczy lipowy gaj, zwany również świętym gajem, gdzie pogańscy Prusowie składali swoje ofiary, odprawiali rytuały i urządzali uczty ku czci swoich bogów. Było to miejsce przeniknięte tajemnicą i pradawną wiarą, lecz oto nadchodził czas, gdy miało ono zostać poświęcone Temu, który jest Światłością świata.

Pewnego dnia nad jednym z rosłych, potężnych drzew, które pochylało swe konary nad szemrzącym strumykiem, rozbłysła niezwykła jasność. Pośród blasku ukazała się figura Maryi z Dzieciątkiem na ręku – pełna łagodności, a jednocześnie majestatu. Jej oblicze promieniało miłością i pokojem, jakby sama Matka Boża przyszła objąć to miejsce swoją opieką.

Zdumieni chrześcijanie, którzy odnaleźli figurę, postanowili zabrać ją do kościoła farnego w Lubawie, by tam oddać jej należną cześć. Jednak wydarzyło się coś niezwykłego – figura w niewytłumaczalny sposób zniknęła z kościoła, by ponownie pojawić się w świętym gaju, dokładnie tam, skąd została zabrana. Zdarzenie to powtórzyło się trzykrotnie, co ludzie odczytali jako wyraźny znak: Matka Boża pragnie pozostać w tym miejscu.

Wówczas podjęto decyzję – wycięto pogański gaj, a w miejscu objawienia wzniesiono drewnianą kaplicę, do której odtąd zaczęli przybywać pielgrzymi, by modlić się i składać swoje prośby przed cudowną figurą. Kaplica stała się także domem dla pustelnika, który strzegł świętego wizerunku. Z wdzięczności za otrzymane łaski wierni składali wota, świadectwa cudów, które za przyczyną Lipskiej Orędowniczki miały miejsce.

Obawiając się o bezpieczeństwo figury i zgromadzonych darów, postanowiono przenieść ją na stałe do kościoła farnego w Lubawie. Jednak na znak duchowej więzi każdego roku, w dniu odpustu przypadającego na święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, organizowano uroczystą procesję do Lip, gdzie pielgrzymi mogli cieszyć się obecnością cudownej figury przez cały dzień.

Z biegiem lat sława Matki Bożej Lipskiej rozprzestrzeniała się szeroko, przyciągając na odpustowe uroczystości 1 i 2 lipca tysiące pielgrzymów. W 1880 roku ks. Jakub Fankidejski pisał:
„W procesji bierze udział zazwyczaj tak wielka liczba wiernych, że podczas gdy pierwsi daleko są już za miastem, ostatni jeszcze z fary nie wyszli.”

I tak od wieków, w blasku świec, wśród śpiewów i modlitw, tłumy pielgrzymów podążają tą samą drogą, którą niegdyś wybrała sama Matka Boża. Jej obecność wciąż przyciąga tych, którzy szukają pociechy, nadziei i Bożego światła w swoim życiu.

Podziel się treścią :